Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
Świat zepsuty to pierwsza satyra Ignacego Krasickiego umieszczona w zbiorze z roku 1779. Zanim poeta przystąpił w kolejnych utworach do krytyki poszczególnych społecznych zjawisk i ludzkich przywar, dał ogólny obraz społecznego zepsucia. Jak sugeruje tytuł, wiersz ukazuje czytelnikowi świat pogrążony w upadku moralnym.

Podmiotem utworu niewątpliwie jest poeta, autor satyr, który zwraca się do swego dzieła:
Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,
Wolno się na czas żenić, wolno i rozwodzić.
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną,
A mnie sarkać na takie bezprawie nie wolno?
Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna -
Ty mów prawdę, mów śmiało satyro rzetelna.


Wypowiedź ta ma charakter programowy, wyznacza zadanie satyrze, która ma mówić prawdę mimo wszytko, ma obnażać wszelkie zepsucie społeczne oraz bezprawie. Pobrzmiewa tu ton szczerego oburzenia w opisie nie tylko „świata zepsutego”, ale również sytuacji poety w takiej rzeczywistości.
Ludzie mogą żyć występnie, a poecie nie wolno powiedzieć prawdy.

Interesująco rysuje się w tej satyrze sytuacja nadawca – odbiorca. Podmiot jak już wspomniano początkowo zwraca się do swojego dzieła, ale w dalszej części utworu pojawia się jeszcze kilku adresatów. Poeta kieruje pytania do zapomnianych idei oraz ludzi, jakich już nie ma:
Gdzieżeś cnoto? gdzieżeś prawdo? gdzieście się odziały?
(...)Gdzieśżeście, o matrony, święte i przykładne?
Gdzieżeście, ludzie prawi, przystojna młodzieży?


W pewnym momencie satyra przeradza się w rozmowę poety z szlachetnymi przodkami. Wyraża tęsknotę za nimi oraz za czasami, w których królowały zasady przez nich wyznawane. Buduje się wyraźna opozycja między tym co stare i dobre, a tym co nowe i złe. Zaznaczmy, że opiewanie starych lepszych czasów to motyw pojawiający się w literaturze od jej początków. Poeta ukazuje, jak synowie zatracili tradycję ojców i pradziadów:

Słów aż nadto, a same matactwa i łgarstwa;
Wstręt ustał, a jawnego sprośność niedowiarstwa
Śmie się targać na święte wiary tajemnice;
Jad się szerzy, źródło biorą od stolice
Grozi dalsza zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,
Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;
A jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,
Wyśmiewa ją zuchwałość nawet płci niewieściej.


Zauważmy, że świat zepsuty ma swoje konkretne źródło. To z Warszawy promieniuje zaraza nowomodnych obyczajów oraz zgnilizny moralnej. Poeta piętnuje współczesne społeczeństwo za brak poszanowania dla cnoty i przyzwolenie na występek. Gani przede wszystkim niefrasobliwość młodzieży, brak powagi i dostojeństwa u starszych, małżeństwa dla zysku oraz częste rozwody, złodziejstwo i oszustwa, rozpustę, bezbożność. Wyrzuca ówczesnym, że z upodobaniem żerują na słabszych:
Rwą krewni łup sierocy, łzy wdów piją zdrajce,
Oczyszcza wzgląd nieprawy jawne winowajce.


Najpierw poeta relacjonuje wszelkie przejawy zła w „świecie zepsutym” z dystansu, po czym włącza się we wspólnotę ówczesnego społeczeństwa. Pojawia się wypowiedź w pierwszej osobie liczby mnogiej:
Duchy przodków, (...)
Czy możecie z nas poznać, żeśmy wasze dzieci?
Jesteśmy, ale z gruntu skażeni, wyrodni,
Jesteśmy, ależ tego nazwiska niegodni,
To, co oni honorem, podściwościa zwali,
My prostotą ochrzcili; więc co szacowali,
My tym gardziem, a grzeczność przenosząc nad cnotę,
Dzieci złe, psujem ojców podściwych robotę.


Poeta tak jak inni mu współcześni należy do grona dzieci swojej epoki i nie wypiera się tego, co dodaje autentyczności jego wywodowi. Najmocniej to poczucie jedności pobrzmiewa w anaforycznych użyciach słów „jesteśmy” oraz „my”. Jednak w końcowym wywodzie poeta ponownie przyjmuje perspektywę moralisty spoglądającego na „świat zepsuty” z zewnątrz:

Płodzie, szacownych ojców noszący nazwiska!
Zewsząd cię zasłużona dolegliwość ściska:
Sameś sprawcą twych losów/.


W tej części poeta nie mówi jedynie o upadku moralnym ludzi, ale przede wszystkim o upadku kraju: „Zdrożne obyczaje,/ Krnąbrność, nierząd, rozpusta, zbytki gubią kraje”. Cnota bowiem okazuje się gwarancją stabilizacji państwa. Bez cnoty u podstaw rządu nawet największe mocarstwa – takie jak Rzym – upadały. Tak i Polaków nierząd zgubił, oddając ich w „cudzy łup” - tutaj poeta czyni aluzję do pierwszego rozbioru Polski (1772).

Mimo iż cały utwór to swoista lamentacja nad stanem moralnym ówczesnego społeczeństwa polskiego, który stał się przyczyną upadku kraju, to satyra kończy się słowami, w których brzmi cień nadziei:
Rozpacz – podział nikczemnych! Wzmagają się wały,
Grozi burza, grzmi niebo; okręt nie zatonie,
Majtki, zgodne z żeglarzem, gdy staną w obronie;
A choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć,
Podściwiej być w okręcie, ocalić lub zginąć.


Poeta za pomocą znanej metafory ojczyzny jako okrętu wyraża nadzieję, że w momencie zagrożenia, burzy, jego współcześni pójdą jednak za głosem swoich protoplastów i nie uciekną z kraju, ale będą go bronić.

Na koniec warto zwrócić uwagę, że choć utwór ten został zamieszczony w tomie Satyr to brak w nim elementów komicznych, podobnych do tych, które odnajdujemy np. w Pijaństwie czy Żonie modnej. Tak poważny ton umieszczony na tak eksponowanym miejscu w cyklu, zapowiada, że Satyry, choć często operujące żartem, nie będą mówić o sprawach błahych.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Monachomachia - streszczenie
2  Przyjaciel [„Uciekam się – rzekł Damon...”] - analiza i interpretacja
3  Pijaństwo - analiza i interpretacja